7.03.2015

Miniaturka trzecia: Jedyne co mam do powiedzenia na temat miłości, to to, że jest ślepa.

Zapraszam na trzecią miniaturkę. Chcę bardzo podziękować za motywujące komentarze pod poprzednimi postami. Zgodnie z sugestiami- jest coś więcej niż tylko dialogi :) Tą miniaturka chcę dedykować Agacie, która dzielnie znosi moje lamenty na temat Sama-Wie-Kogo i zmusza mnie do pisania. Czasem XD

Przyjmijmy na czas tej opowieści, że nasza kochana Minerva McGonagall jest trochę starsza niż w rzeczywistości. A dokładniej, że urodziła się w 1928 roku. Dwa lata po Tomasie Marvolu Riddle.
~*~*~*~
Piętnastoletnia Minerwa szła szybkim krokiem korytarzami Hogwartu. Na zewnątrz już dawno zapadł zmrok, drzewa szumiały złowieszczo. Młoda Gryfonka wracała z biblioteki, chcąc zdążyć do wieży przed ciszą nocną. 
Co by nie mówić, panna McGanagall była ładną dziewczyną. Wysoka i szczupła, miała dość nietypowe, wyraziste rysy twarzy, wielkie brązowe oczy, malutkie usta i długie piękne włosy koloru ciemnego złota, które zawsze powiewały za nią jak sztandar. Mimo znacznego zainteresowania ze strony płci przeciwnej, Minerva nie zaprzątała sobie głowy romansami. Twardo stąpała po ziemi i była zdania, że miłość w jej wieku przyniosła by tylko rozkojarzenie i zamęt w jej poukładanym życiu. Wprawdzie była taka jedna osoba, ale... Nie. To nie wchodziło w grę.
Gryfonka szła dalej przede siebie, skupiając się na drodze, gdyż o tej porze na korytarzach było prawie zupełnie ciemno, a ona nie chciała zwracać na siebie uwagi zaklęciem Lumos. W pewnej chwili usłyszała dźwięk, podobny do tego towarzyszącego upadkowi biżuterii lub innych, lekkich metalowych przedmiotów. Zaskoczona zatrzymała się w pół kroku. Zaraz potem usłyszała ciche przekleństwo dobiegające z tej samej strony co poprzedni dźwięk. Poczuła, jak jej przedramiona pokrywają się gęsią skórką. Rozejrzała się. Na korytarzu nie było nikogo. Z duszą na ramieniu ruszyła w stronę głosu, który w tym momencie udowadniał, że zna dużo niecenzuralnych zwrotów. Nagle ucichł. Minerwa poczuła się jeszcze gorzej niż przed chwilą. Już chciała zawrócić, gdy nagle dwie silne ręce złapały ją od tyłu. Jedna zakryła usta, a druga oplotła ją tak, że miała unieruchomione obie ręce. Dziewczyna próbowała krzyczeć i wyrywać się, ale napastnik był bardzo silny. Pociągnął ją w stronę ciemnych drzwi, które otworzył kopniakiem, po czym wepchnął ją do środka. Sam również wszedł. Drzwi zamknęły się za nimi z łaskotem.
Zanim dziewczyna zdążyła stanąć pewnie na nogach, została brutalnie złapana za ramiona i odwrócona. Zamarła.
- Tom?- zapytała łamiącym się głosem.
- Minerwa?
Chłopak rozdziawił usta ze zdziwienia. Jego przydługie, ciemne loki opadły na czoło. Czarne oczy wlepione były w jej twarz. 
Po chwili, jakby w nagłym przypływie opamiętania, puścił jej ramiona. Odsunął się trochę, lecz nadal nie spuszczał jej z oczu.
- Co to miało być?- zapytała cicho.
Ślizgon przymknął oczy i przygryzł dolną wargę w wyrazie skupienia.
- Nie wymyślaj kolejnych kłamstw!- jej głos odzyskiwał normalną pewność siebie.- Choć raz, choć jeden raz w życiu powiedz mi prawdę!
Tom otworzył oczy i spojrzał na nią. Jego oczy wyrażały ból. 
- Nie mogę- powiedział.- Nie mogę.
- Dlaczego?!- krzyknęła i podeszła blisko niego.- Dlaczego nigdy nie możesz być ze mną szczery?! Dlaczego wiecznie coś ukrywasz?!
Niespodziewanie chłopak gwałtownie przyciągnął ją ku sobie i pocałował. Bardzo mocno. Z taką tęsknotą i bólem, że pod Minerwą ugieły się nogi.
- Nie mogę-  wyszeptał jej w usta.- Wierz mi, nie chciałabyś wiedzieć. Jesteś tak niewinna- jego ręka delikatnie gładziła jej policzek- Że to mogłoby cię zniszczyć.
Gryfonka poczuła jak po jej policzkach spływają łzy. Zacisnęła powieki. Dlaczego?! Dlaczego musiała pokochać akurat jego?!
- Nie płacz... Proszę, nie płacz...
Tom całował jej usta, policzki, skronie, powieki.  A ona dalej płakała. Nie wiedziała ile tak stali. Ale w końcu łzy wyschły, a usta spierzchły. Minerwa odsunęła się od Ślizgona i podeszła do drzwi. 
- Żegnaj Tom. Obyś odnalazła właściwą drogę- powiedziała i opuściła salę, zanim Riddle zdążył odpowiedzieć. Nie zobaczyła już diademu Roveny Rivenclaw, wysuwającego się z kieszeni przyszłego Lorda Voldemorta.




~*~*~*~

Dla mnie jest zdecydowanie za słodkie. Ale ja jestem taka romantyczna inaczej, więc możliwe, że to tylko moje odczucia. Proszę o komentarze :)


11 komentarzy:

  1. Oomomom :* fajne i lekko mroczne i romantyczne i jeszcze to Harry Potter :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta miniaturka jest zbyt miniaturowa, ale podobała mi sie. :).
    Gabrysia M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też należę do romantycznych inaczej, więc dla mnie rzeczywiście było przesłodzone. Może gdyby to nie był Tom Riddle (w moim mniemaniu z jego wizerunkiem kłóci się jakakolwiek romantyczność)... Ale podoba mi się twoje przedstawienie McGonagall - jednocześnie pokazałaś, że jednak kiedyś była młodą dziewczyną i zachowałaś charakterystyczne cechy charakteru
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję ;) Właściwie cały czas podczas pisania tej miniaturki myślałam sobie: "Nie!!! Voldziu po zabiciu trzech osób i stworzeniu paru horkruksów nie może się tak zachowywać!"
    Ale chyba właśnie na tym polega sens tego bloga XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam coraz więcej blogów i coraz bardziej zachwycają mnie pomysły! Twój jest jednym z oryginalniejszych, jakie widziałam! Chciałabym Cię dodać do ulubionych (?), ale nie umiem tutaj tego zrobić. Jestem na blogspocie całkiem nowa... Jeśli możesz - poinformuj mnie o nowej notce i jak najprędzej ją napisz. :) Pozdrawiam!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, jak nie zapomnę to oczywiście Cię powiadomię XD
      Dziękuję za miłe słowa :3

      Usuń
  6. Fajniuchne :D Kurde, ale jak sobie tak wyobraziłam Minerwę za czasów Harry'ego i porównałąm ją z Twoją... to nie obraź się ale zrobiłaś z niej starzywo xD Matko, naprawdę fajny pomysł, aż sama się sobie dziwię, ale podobało mi się :D

    Pozdrawiam,
    BellatriX

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótkie, słodkie, ale świetne :)
    Tom z Minervą <3 Nie myślałam nad tym, ale ciekawa para.
    I w ostatnim zdaniu masz błąd:
    Roveny Rivenclaw. Powinno być: Roweny Ravenclaw :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tego się nie spodziewałam ;) Miniaturka bardzo przyjemna, skłaniająca do przemyśleń o dalszych losach tej pary. Troszkę brakowało mi tego "parę lat później" i Twojej wizji ich przyszłości, ale i tak mi się podobało ;) Może napiszesz drugą część? Jestem bardzo, bardzo ciekawa, jak widzisz ich przyszłość.

    Pozdrawiam,
    BellatriX

    miniaturkidosme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiąc szczerze, kiedy patrzę na ten tekst z perspektywy czasu, to wydaje mi się bardzo tandetny i przesłodzony, ale może taki właśnie jest jego urok ;) Raczej nie planuję kolejnej części, bo mówiąc szczerze, zamysł był taki, że ich związek jest kompletnie bez przyszłości. Ale może jeszcze kiedyś wezmę w obroty tę dwójkę :)

      Usuń

Lydia Land of Grafic